Elwart Daria

Zabójcza nuta melancholii
Myślę...
Mocno, daleko, boleśnie.
Czuję...
Oplata me serce róża z kolcami.
Zaciska się.
Boli...
Mocno, czasami nawet bardzo.
Cisza...
Rozpruwa od środka.
Wkrada się w rutynę szarości.
Łzy...
Tonę w ich wątłym strumieniu.
One jedne wyrażają ekspresje emocjonalną, która zatruwa mi wnętrze.

Wobec świata
Moje serce krwawi,
Rozdarte bestialsko przez codzienność.
Moje oczy łzawią,
Poruszone swoją bezsilnością.
Moje usta drżą ze strachu,
Że nie poczują już smaku radości.
A ja?
Ja proszę o ratunek,
Lecz wiem, że otrzymam tylko nadzieję.

Młodsze bóle
Czym jest to życie,
Gdy każą Ci biec,
Patrzeć w tył,
Zacierać dłonie jedna o drugą
I kosztować smaku zabójstwa własnego siebie?
Czym, bądź kim jesteś Ty- człowieku,
Gdy patrzysz jak przemija Twe trwanie?

Ty, jeśli chcesz
Planeta inwalidów,
Bezczelnych,
Bezdusznych,
Pragnących wlewać do swych wnętrzy
Ten „zacny trunek”.

Morderca cichy,
Choć skuteczny.

Z ich ust ulatnia się swąd gnijącego mięsa,
Który podstępem chce ogarnąć całą ludzkość.
I na pewno dopnie swego,
Bo nie widać już ratunku,
Dla teraźniejszości.

Sepia
Stoję na wpół żywa.
Od środka dzieje się dziwnie .
Myślę, ale nie rozumiem.

Wrażliwości koniec śmierdzi.
Bardzo.
Prawie go czuję.
Ale skąd mam wiedzieć, że to on
Kaleczy „mnie”?
Jestem tylko wątłą  Nieczują
Dźganą przez nic.